GALOPEM DO TEATRU

Dodano: 2019-10-20 21:34:01

GALOPEM DO TEATRU

   Upłynął zaledwie tydzień, a my znów zagościliśmy w zaprzyjaźnionym poznańskim Teatrze Nowym. Tym razem na jego deskach mogliśmy obejrzeć „Pana Tadeusza” w reżyserii i adaptacji scenicznej Mikołaja Grabowskiego.
    Widowisko zostało ciekawie zrealizowane, bowiem były w nim sceny mówione, czytane jak również śpiewane; w duetach, solo oraz przez cały, świetny muzycznie ,zespół. I te sceny wokalne do muzyki granej na żywo przez kwintet (skrzypce, wiolonczela, puzon, trąbka i perkusja), wypadły doskonale.
Ciekawa była również sama interpretacja utworu Mickiewicza, który, i chwała za to twórcom, zdjęto z piedestału. Aktorzy znakomicie bowiem bawili się tekstem, nieco go przerysowując, jak choćby w scenie grzybobrania czy polowania, ale też potrafili wydobyć jego piękno i liryzm np. opis Litwy w mistrzowskiej interpretacji Marii Rybarczyk.
    Widowisko miało dobre tempo, więc nie można było się nudzić. Humor przeplatał się tu z liryzmem i niekiedy powagą Ciekawa choreografia, dobra gra całego zespołu, na tle którego błyszczała Anna Mierzwa jako Telimena, to niewątpliwe  walory poznańskiego spektaklu. Nieźle wypadli też partnerujący jej: Mateusz Ławrynowicz jako Hrabia i Jan Romanowski- Tadeusz. Nie było eterycznej, delikatnej, unoszącej się w przestrzeni Zosi, lecz hałaśliwa, nieco karykaturalna panienka zupełnie niepodobna do tej Mickiewiczowskiej.
    Spektakl z pewnością warty obejrzenia: bawi, prowokuje, a tworząc zbiorowy portret Polaków, daleki od ideału, skłania do refleksji nad naszą współczesnością. Współczesne kostiumy aktorów i niektóre rekwizyty zdają    się wręcz sugerować, że niezbyt daleko odeszliśmy od naszych rozwarcholonych sarmackich przodków.
    
    Zastanawiam się jednak, czy nasza galopada do teatru i związana z nią późniejsza zadyszka pozwoliły to wszystko dostrzec i czy ów szaleńczy bieg do świątyni Melpomeny wynikał wyłącznie z miłości do niej…

Hanna Jungowska
nauczycielka języka polskiego



« wstecz