Dodano: 2023-09-24 15:11:55
Edukację teatralną zaczęliśmy w tym roku szkolnym z przytupem, bowiem już 21. września zawitaliśmy w gościnnych progach Teatru Nowego w Poznaniu. I to nie na byle komedyjce, a na Szekspirowskim „Śnie nocy letniej” w reżyserii samego Jana Klaty!
Sztuka jeszcze nie okrzepła, gdyż zaledwie 15. września miała swoja premierę. Ów dramat mistrza ze Stratfordu traktuje przede wszystkim o miłości, jednakże nie tej sentymentalnej z sonetów Petrarki czy pieśni trubadurów, a pełnej erotyzmu, gwałtownej. I taki jej obraz widzieliśmy właśnie na poznańskiej scenie. Czworo młodych ludzi; Demetriusz (Adam Machalica), Lizander (Andrzej Niemyt), Hermia (Marta Herman) i Helena (Julia Rybakowska) błądzi w podateńskim lesie w pogoni za miłością. Helena kocha Demetriusza, ten z kolei kocha Hermię a ta ostatnia jest zakochana w Lizandrze. W spektaklu z całą wyrazistością zostaje ukazana ostrość i brutalność zachowań kochanków, nieokiełznana siła ludzkich instynktów; pożądania, złości, nienawiści… Zwierzęcość erotyki widoczna także w miłości królowej elfów Tytanii do Spodka przemienionego w osła w spektaklu ukazana jest w sposób bardzo obrazowy. Piękna i wiotka królowa – w tej roli Antonina Horoszy – pragnie zwierzęcej miłości z osłem.
Spektakl poznański nie jest z pewnością uładzony, wydelikacony, wręcz odwrotnie prowokuje, jak prowokował swoimi dramatami Szekspir. Stawia pytanie o istotę miłości, o to, czym ona jest, instynktem, ślepa siłą, skoro kochankowie są wymienni i ten, który przed chwilą umierał z pożądania do Hermii, po przebudzeniu z głębi jej nienawidzi a usycha z miłości do Heleny.
A może to nie my decydujemy o swoim losie, lecz nieodgadnione siły natury, tutaj ucieleśniane przez Puka?
Tematyka dramatu jest znacznie bogatsza, dotyczy choćby snu, szaleństwa, roli sztuki, konwencji teatralnych. I o tym jeszcze słów kilka. Motyw gry, teatru w teatrze pojawia się u Szekspira także w „Hamlecie” czy „Makbecie”, jednak tutaj jest rozwinięty najbardziej. Żywa reakcja widowni dowodzi, że sceny grupy prostych rzemieślników przygotowujących się do wystawienia widowiska o Piramie i Tyzbe podobały się najbardziej. Bo też i aktorzy wznieśli się na wyżyny. Oryginalnym pomysłem było to, iż występowali pod swoimi nazwiskami. Michał Kocurek grał np. kocurka. Ta i wiele innych gier słownych wzbudzała zachwyt oglądających. Komizm wywoływało też zderzenie dosłowności rozumienia sytuacji scenicznej z wnikliwą analizą własnego wnętrza przez te trupę teatralną. W zasadzie widzieliśmy na scenie rodzaj performansu z licznymi aluzjami do współczesnej polskiej rzeczywistości, jak próby nakładania kagańca na kulturę czy wykluczania z życia osób nieheteronormatywnych.
Koniecznie należy podkreślić doskonałą, przemyślaną kompozycję całego widowiska, logiczne połączenie wszystkich trzech płaszczyzn; świata ludzi, fantastycznego świata elfów oraz znakomitych performerów. Całości dopełniały; gra świateł, również tych stroboskopowych, efekty multimedialne, świetna scenografia i fantastyczne wprost kostiumy autorstwa Justyny Łagowskiej.
Ten spektakl po prostu TRZEBA zobaczyć! Tym, którzy jeszcze nie byli gorąco polecam!
Zaś tych, którzy już mieli to szczęście ,zapraszam na kolejny.
Hanna Jungowska
« wstecz