Dodano: 2025-04-11 21:19:37
Podczas szkolnej wycieczki do Teatru Polskiego w Poznaniu, widziałam zapierający dech w piersiach spektakl pt. „Pigmalion” ukazujący społeczne napięcia oraz obrazy tego, co może przynieść nam niedaleka przyszłość. Premiera tej sztuki miała miejsce dosyć niedawno, tj. 27.03.2025. Ja natomiast widziałam ją 4 kwietnia tego samego roku. Jego reżyserem jest Mikita Iłynczyk. Jest to przedstawienie powstałe w oparciu o słynną satyrę George’a Bernarda Shawa z 1912 roku, skupiające się jednak na współczesnej reinterpretacji.
Sala, na której odbywało się widowisko, była duża, wysoka, bogato zdobiona. Ponadto sama scena robiła duże wrażenie i nadawała przedstawieniu wyjątkowego uroku. Odzwierciedlała ona mieszkanie pewnej inteligenckiej rodziny polskiej, w którym można było dostrzec na środku między innymi dużą kanapę, stolik, pojedynczy fotel czy łazienkę umieszczoną w rogu sceny oraz liczne, piękne dzieła sztuki zebrane przez Katarzynę - matkę rodziny.
Akcja przenosi nas do niedalekiej przyszłości, roku 2035, w której państwa Unii Europejskiej podejmują decyzję o deportacji wszystkich imigrantów poza granicę Unii. Atmosfera strachu, prześladowania i chaosu ogarnia kontynent a zatłoczone uliczki przywołują najbardziej mroczne obrazy. Samo społeczeństwo pogrąża się w nieufności, smutku i przerażeniu. W geście sprzeciwu wobec decyzji władz, pewna inteligencka rodzina z Poznania ogłasza strajk i odmawia chodzenia do pracy. Pewnego dnia jednak odkrywają w swojej piwnicy ukrywającą się imigrantkę (niejasnego pochodzenia), przestraszoną kobietę o imieniu Elizavieta. Pomimo sprzeciwu rodziny Katarzyna, postanawia jej pomóc. Wiedzą oni, że aby uratować kobietę nie wystarczy jedynie dać jej schronienie. Trzeba nauczyć ją mówić po polsku bez akcentu, a przede wszystkim stworzyć z niej wzorcową Europejkę, Meta - Polkę. Twórcy sięgają po dystopijną wizję Europy i Polski. Przed poznańską publiką stawiają pytania o narodową tożsamość - kim powinien być „prawdziwy Polak”?, kryzys migracyjny i powtarzalność historii w spektaklu, bowiem występują liczne aluzje do sytuacji żydów podczas II wojny światowej - obozy pracy, łapanki uliczne, prześladowania, a nawet donosicielstwo, co ukazuje prawdziwe relacje Polaków z imigrantami.
To jednak nie wszystko. Mocną stroną tego spektaklu, oprócz niecodziennej tematyki jest przede wszystkim gra autorska. Alona Szostak, grająca Elizavietę znakomicie wcieliła się w swoją postać, mogę wręcz stwierdzić, że aż za dobrze. Emocje, jakie z siebie wydobywa, zarówno te szczęśliwe, wynikające powodzenia nauki języka polskiego oraz z nawiązania dobrego kontaktu z Wojtkiem (głową rodziny w roli wybitnego aktora - Pawła Siwaka), jak i te skrajne, błagające, nieszczęśliwe to magia dla naszych oczów. Warto wspomnieć o matce Katarzynie, a właściwie o Ewie Szumskiej oraz jej córce Kalinie (w rej roli Aleksandra Samelczak), wydobywają one bowiem z siebie pełnię uczuć ukazując nam tym samym znakomitą grę aktorską, czasem nawet przyprawiająca widzów o ciarki. Nie można również zapominać o Alanie An-Murtatha, cudzoziemcu, który tak samo jak Elizavieta zmuszony jest do ukrywania się i nauki języka polskiego, żeby móc pozostać w kraju. Kolejnym, wspaniałym aktorem jest Piotr Kaźmierczak grający rolę Huberta - policjanta zajmującego się najważniejszymi sprawami pozostałych w kraju przebiegłych migrantów oraz Kornelia Trawkowska - jego ciężarna żona, nosząca w swoim łonie upragnionego „Wojownika”. W mojej opinii to właśnie oni pozwalają w pełni zrozumieć ten spektakl.
„Pigmalion” to sztuka, która z pewnością dostarcza niezapomnianych przeżyć zarówno młodym, jak i starszym widzom. Jego mocną stroną jest na pewno znakomita gra aktorska, czasami nawet przesadna. Mikita Iłynczyk oraz Andrzej Błażewicz wraz z zespołem stworzyli magiczne doświadczenie teatralne, które na długo pozostanie w pamięci wszystkich, którzy mieli przyjemność je zobaczyć. Polecam ten spektakl wszystkim poszukującym chwili wrażeń oraz dramaturgii!
Julia Fafuła 2A
« wstecz